Przedwczoraj pisaliśmy o tym, że w Danowie wylała mała rzeczka Wiśniówka i zalała kilka posesji.

To nie był efekt działania czarodziejskiej różdżki. Tak musiało się stać wcześniej czy później. Przed wsią utworzyło się wielkie jezioro powstałe z dwóch stawów i wylewającej się po dużych opadach rzeczonej Wiśniówki. Jak to możliwe? Otóż, jak najbardziej. Na krótkim odcinku rzeczki we wsi Danowo jest kilka przepustów. Nikt dokładnie nie wie ile. Jeden z nich, biegnący pod drogą na wylocie do Mostów ma długość – UWAGA! – około 120 metrów! Jak mówią mieszkańcy, problem zapchanych przepustów nie jest nowy, jest wieloletni. Wody Polskie informowane są często i dobrze znają sytuację. Najbardziej zainteresowany rozwiązaniem problemy jest Arkadiusz Domagała, który jest dzierżawcą zalewanych Łąk.

AD: Podobnie było dwa lata temu. Były duże opady i stawy wylały bardzo mocno. Woda nie schodziła więc wezwałem Wody Polskie do usunięcia zatoru na przepuście. Wtedy zator został usunięty i woda pomału opadła. W tym roku jest podobnie. Duże opady deszczu spowodowały zalanie łąk i spiętrzenie rzeki

RNG: Czyli pana łąki zostały zalane wodą, która nie mieściła się w korycie rzeki i po prostu któryś z przepustów został zatkany.

AD: Dokładnie, ten długi przepust nie ma żadnych rewizji i jest bardzo trudny do wyczyszczenia. Bobry, które grasują tutaj robią tamy, przy wlocie przepustu nie było zrobionego właściwego zabezpieczenia przez Wody Polskie – dodaje.

RNG: Z tego co słyszę Wody Polskie odbijają piłeczkę i zrzucają winę na właścicieli działek po których płynie rzeka.

AD: Już pod drogą i działce, którą dzierżawię, rzeka nie ma wydzielonego swojego nr działki. Sam przepust znajduje się na działce sąsiada. To

RNG: co dalej, ma pan jakieś rozwiązanie tej patowej sytuacji.

AD: Jak zejdzie woda, Wody Polskie muszą wykonać zabezpieczenie wlotu, jeżeli to jest ich wlot. Trzeba uporządkować sytuację prawną, bo nikt się do niego nie przyznaje. Ani Zarząd Dróg w Goleniowie ani Wody Polskie. Dodam jeszcze, że kiedy podnosił się poziom wód w stawach w tym roku monitowałem w Wodach Polskich, niestety bez większego rezultatu. Ponadto znaleźli się panowie, którzy lubią naturę i ptaszki i zaczęli pisać pisma żeby pozostawić teren stawów bez zmian. Tylko, że łatwo się na nieswojej działce coś zostawia. Ja tam zainwestowałem kupę pieniędzy, wyczyściłem i pogłębiłem te stawy, że by to miejsce było fajne. Co z tego zostało każdy może zobaczyć.

Wywiad z Marcinem Kalinowskim mieszkańcem Danowa, właścicielem jednej z zalanych posesji:

Mieszkańcy dobrze pamiętają, że przed wyborami około 20 marca 2024r. wiceburmistrz Banach rozmawiał w Danowie o problemie zapchanych przepustów i wiszącej w powietrzu groźbie zalania posesji. Nie trzeba było długo czekać, efekt wieloletnich zaniedbań się zmaterializował. Przedwczoraj pojawili się ludzie z Wód Polskich. Na miejscu był również Ireneusz Tarnożek inspektor od zarządzania kryzysowego z Gminy. Co bardzo ciekawe zupełnie nic nie wiedział o problemie przepustów i zalanych łąkach mimo wizyty swojego przełożonego półtora miesiąca wcześniej. Może nowy burmistrz Krzysztof Sypień zajmie się sprawą i skoordynuje działania. Dodatkowo kuriozalne jest, że na mapach w Starostwie przepust zwyczajnie nie istnieje.
To nie jedyny problem związany ze spiętrzeniem wody na łąkach Arkadiusza Domagały i niedrożnego przepustu. Taka sytuacja grozi zapadnięciem się szosy nad przepustem. Pierwsze opadnięcia asfaltu już widać (zdjęcie). Dodatkowo rzeczka w samej wsi jest mocno zaniedbana zarośnięta trawami, krzakami i gałęziami drzew (zdjęcie).
Panowie, którzy odpowiadają za obecny sytuację w Danowie, proponuję wziąć się ostro do roboty. Bo problem urósł i trzeba go szybko rozwiązać.
Tekst i foto: Dariusz Religa

Zalana posesja w Danowie
Jezioro utworzone przez spiętrzenie wody na Wiśniówce
Lewa strona szosy jest wyraźnie niżej, prawdopodobnie efekt powolnego zapadania
Udostępnij

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *