24 lutego w sobotnie samo południe, na bocznym boisku stadionu Iny rozpoczęła się runda rewanżowa 4 ligi. Nasza drużyna podejmowała w zaległym meczu MKP Szczecinek. Mecz rozpoczął się od ataków przyjezdnych. Już w 4 minucie zespół ze Szczecina mógł wyjść na prowadzenie, piłka nawet zatrzepotała w siatce, jednak sędzia linowy dopatrzyła się spalonego. Nie zrażeni tym faktem piłkarze ze Szczecinka, atakowali dalej raz po raz, do 20 minuty oddali 2-3 groźne strzały na naszą bramkę. Jednak to biało-zieloni cieszyli się jako pierwsi z prowadzenia w tym meczu. Rzut karny, po faulu na Olegu Kurtanidze, pewnie płaskim strzałem wykorzystał popularny ogonek, czyli Damian Banachewicz. Była okazja zrobić popularną cieszynkę, wszak tydzień temu Damianowi urodziłąś się dziewczynka. To była 22 minuta. Niestety gospodarze nie cieszyli się długo z prowadzenie, już 3 minuty później, w zamieszaniu pod bramką inny pięknym strzałem w okienko pokonał i wyrównał stan meczu – Maciej Sobczyk. W dalszej części I połowy przyjezdni zyskali sporą przewagę i kilka razy poważnie zagrozili bramce strzeżonej przez Adriana Hrngera. W 37 minucie stało się niestety to, co wisiało w powietrze od dobrych kilkunastu minut. Zespół ze Szczecinka objął prowadzenie po kolejnym pięknym strzale wolejem z 11-12 metrów. Strzelcem okazał się Mateusz Górny. Przeciwnicy jeszcze minutę przed przerwą nie wykorzystali szansy na gola z rzutu wolnego. Z około 30 metrów Michał Barański strzelił „Panu Bogu w okno”. Przegrywamy do przerwy 1:2.
W przerwie meczu udało nam się porozmawiać z ojcem strzelca bramki, Wojciechem Sobczykiem ze Szczecinka:
Jak się później okazało słowa Wojciecha Sobczyka ze Szczecina nie były prorocze. W przerwie trener Mariusz Bernach dokonał 3 zmian. Lecz obraz gry po zmianie stron nie uległ zmianie, zespół gości dalej atakował. Po wejściu na murawę grającego Prezesa-zawodnika w 56 minucie, gra nieco się wyrównała. Jednak to przyjezdni między minutą 62 a 66 mieli kilka groźnych akcji zakończonych strzałami. 67. minuta rywale wykonują korner, precyzyjne podanie w pole karne kończy się ładną bramką z głowy, strzelcem ponownie Mateusz Górny, jest 1:3. W tym momencie gra się wyraźnie wyrównuje, nasi zawodnicy z wielką determinacją próbują odwrócić losy meczu, szczególnie dynamicznie wydają się poruszać młodzi zawodnicy Iny wprowadzeni w przerwie meczu. W okolicach minuty 75 groźny strzał oddaje Piotr Winogrodzki. Chwilę później faul na naszym zawodniku w polu karnym, sędzia nie ma wątpliwości, 2 karny w tym meczu dla biało-zielonych. Pewny strzałem Piotr Winogrodzki łapie kontakt z rywalem ze Szczecinka. W kolejnych minutach Ina coraz bardziej dominuje na boisku. Dzieje się to co wydawałoby się niemożliwe, Piotr Winogrodzki w 84 i 88 minucie strzela dwa kolejne gole i wyprowadza swój zespół na prowadzenie 4:3. Na stadionie euforia, można powiedzieć „z piekła do nieba”. W kilku ostatnich minutach meczu (sędzia doliczył ich 4), nasz zespół umiejętnie bronił wyniku. Trzy punkty zostają w Goleniowie. Piotr Winogrodzki strzela klasycznego hat tricka, zresztą jak potem przyzna w krótkim wywiadzie, swojego pierwszego w historii rozgrywek 4 ligi, napisała się historia w pierwszym, trzymającym do końca w napięciu, meczu rundy wiosennej.
Oto co do powiedzenia w krótkim wywiadzie mieli główny bohater meczu i trener zespołu Iny:
Po meczu udało nam się też chwilę porozmawiać z sędzią liniowym ze Stargardu
Zachęcamy do dodawania własnych zdjęć z meczu, oraz oczywiście pomeczowych komentarzy.
Już w 4 minucie zespół ze Szczecina mógł być ze Szczecinka.
I nie ma sędziów liniowych tylko asystenci. Generalnie opis super i więcej takich prosimy 😉
Dziękujemy za uwagi, dla mnie starej daty kibica, funkcjonuje w głowie nazwa dawna sędzia liniowy :), a druga pomyłka to oczywiście czeski błąd:) Zapraszamy serdecznie do czytania