Rankiem 4 marca 1945 roku rozbrzmiały syreny i dzwony kościelne. Mieszkańcy niemieckiego Gollnow dostali sygnał do opuszczenie miasta. Za niewykonanie polecenia groziła śmierć. Trzy korpusy pancerne Armii Radzieckiej, zbliżały się do miasta, z kierunków Maszewa, Nowogardu i Stepnicy. Dwa dni później, od rana 6 marca trwał ostrzał artyleryjski, który w nocy się nasilił. Miasto płonęło, Palił się kościół św. Katarzyny i duża część starówki, ogień trawił również inne rejony miasta. Rankiem 7 marca dzieła zrujnowania miasta dokonały słynne radzieckie katiusze. Tego dnia ok. 14.30, od strony Nowogardu, do miasta wkroczyli rosyjscy żołnierze, walki trwały do późnych godzin nocnych. Po wyparciu niemieckich żołnierzy, nocą z 7/8 marca, dzieła zniszczenia miasta dokonała artyleria Wehrmachtu. W walkach o miasto zginęło kilkudziesięciu rosjan i kilkunastu niemieckich żołnierzy, dokładna liczba nie jest znana. Podczas szturmu w Goleniowie ukrywało się ok. 30 Polaków, którzy w latach 1940-45 przebywali na przymusowych robotach, nikt z nich nie zginął. Trzech z nich (Stanisław Kubiak, Bronisław Dems, i Alojzy Lenart) stojąc rankiem na zgliszczach powiedzieli: „… że już nikt, nigdy w tym mieście nie zamieszka”. 7 marca miasto umarło, wówczas nie wiadomo było jaki będzie jego dalszy los.
Bardzo ciekawie o tych dniach opowiada Pan Andrzej Przeździecki, emerytowany nauczyciel historii w Goleniowie:
Dziennikarz Gazety Goleniowskiej Jacek Panek, tak pisał 30 lat temu w rocznicowym tekście „Śmierć i narodziny” – ”Niemieckie miasto zdobyte zostało przez rosyjskich żołnierzy. Jest to fakt historyczny, który stał się przyczynkiem do lansowanej tezy, że data 7 marca nie dotyczy nas – Polaków – i dlatego nie należy jej uroczyście obchodzić.
Pozwolę sobie wyrazić inną opinię. Uważam bowiem, że jest to jedna z ważniejszych dat w ponad 725-letniej historii miasta. Jest to data – cezura. Nie z tego powodu, że miasto zostało zdobyte przez rosjan, ale dlatego, że Goleniów wtedy umarł. Bezpowrotnie zniszczone zostało jedno z najpiękniejszych miast na Pomorzu miast hanzeatyckich. Miasto, które w swoim rdzeniu miało pierwiastki słowiańskie, pomorskie i niemieckie. Jego na zawsze utracone piękno odnajdujemy jedynie w starych fotografiach i na rysunkach. Nigdy już Goleniów nie miał się odrodzić takim, jakim został zniszczony. A zniszczenia były ogromne: 95% zabudowy starówki i 60% reszty miasta.”
A Państwa zdaniem było to zdobycie, a może jednak wyzwolenie? Czy należałoby dzisiaj w jakikolwiek sposób czcić ten dzień? Choćby symboliczną wiązanką kwiatów. Za rok okrągła rocznica.
dr na podstawie tekstu w Gazecie Goleniowskiej z 1994 roku „Smierć i narodziny” Jacka Panka