Gmina Goleniów wydała kolejny zakaz zgromadzenia, które w ramach protestu i blokady na S3 przy węźle południe Goleniów chciało zorganizować Zachodniopomorskie Stowarzyszenie Przewoźników Drogowych w dniu 24 sierpnia 2024r. (sobota). W uzasadnieniu czytamy m.in.: „Podstawą odmowy jest zaistnienie realnej obawy zagrożenia dla zdrowia i życia osób a także zagrożenie dla powstania szkód w mieniu znaczących rozmiarów. Dodatkowo wskazać należy, że planowane zgromadzenie przypada na ostatni weekend turnusu wakacyjnego (jest to ostatni pełny weekend sierpnia) i w czasie tym odbywać się będą powroty znad morza, zaś drogi ekspresowe S3 i S6 stanowiące drogi powrotne łączą się na wysokości Goleniowa i blokada węzła Goleniów Południe skutkować będzie powstawaniem wielogodzinnych zatorów.”
Dodatkowo w tym terminie zaplanowany jest przejazd kolumn wojskowych w ramach współpracy sojuszniczych sił zbrojnych „Host Nation Support.
Skontaktowaliśmy się z Prezesem Stowarzyszenia, Dariuszem Matulewiczem i zapytaliśmy, czy planują kolejny krok i skierują sprawę odwołania werdyktu Gminy Goleniów do Sądu w Szczecinie. Oto odpowiedź: „Choć uważam, że mamy niezbywalne prawo do protestowania w taki sposób, to ostatnia praktyka sądów nauczyła nas, że raczej trudno spodziewać się odwołania tej decyzji. Zatem rezygnujemy z sobotniego protestu. Nie będziemy się odwoływać. Będziemy poszukiwać innych możliwości i form protestu”.
Lista postulatów „przewoźników” jest długa. Dariusz Matulewicz uważa, że nasi przewoźnicy przegrywają w międzynarodowej konkurencji. Chodzi m.in. o postulat zmniejszenia ZUS-u za pracowników o połowę. – „Różnica między płaconym ZUS-em w Polsce a np. Litwie czy Rumunii to nawet 500 EURO na pracownika. Ostatnio Unia Europejska nakazała zmianę tachografów. Koszt jednego to ok. 4-5 tysięcy złotych. W takich np. Niemczech rząd dopłaca większą część kwoty do wymiany. W takich warunkach trudno mówić o równoprawnym traktowaniu. Rząd rozkłada ręce. Póki co nie mamy żadnej pomocy”.
Branża, która jeszcze do niedawna przynosiła ponad 6% polskiego PKB dzisiaj jest w stanie zapaści – uważają „przewoźnicy”.
No cóż, forma protestu na autostradzie czy drodze szybkiego ruchu, szczególnie w wakacje jest bardzo uciążliwa dla kierowców. Trzeba jednak pamiętać, że w Polsce po drogach jeździ kilkaset tysięcy ciężarówek. Firmy zatrudniają ludzi, płacą podatki, trudno się dziwić, że protestują.
Dr, foto: ZSPD